Tuesday, October 23, 2012

NATAL, FORTALEZA, UBAJARA, BELEM

Add caption
c
Diifrent suburban homes, przedmiescia 







Dolphins beach ,plaża delfinów



Ralphs new style, fryzurowanie ralpha

Way to our room Fortaleza, droga do pokoju

Ubajara National park

Way to the cave, kolejka do jaskini

cave, jaskinia

Delicious water, codowna woda



Breakfast company, sniadaniowe towarzyastwo



Bananowy sad

Mango tree

Avocado tree

Taxi driver eugenio, genek wiejski taksówkarz
 
So we left the cosy hostel and move in to ,ecology students, house, we found the guys through couchsurfing, we have spent 4 amazing days in Ponta Negra, home party and a lot of funn (see video). From there we jumped for one day trip to Pipa, where we saw dolphins beach and we had a lot of luck to meet dolphins and sea turtles. Then we took a bus to fortaleza where we got a small apartment from our new friends Sergio and Andree, we had a wonderfull evenings meeting locals, eating regional food and talking, Sergio is defending the rights of indigenous tribes. Then we went to Ubajara visit the national park with a cave full of bats. The hostel we spent last days was empty and quite remote , every morning by breakfast we had a company of few monkeys. the place was full of fruits and tropical trees. Now we are in Belem where we are going to book the boat to Santarem. We are at the end of Amazon river, we need 3 days up stream to get to our destination, We have 32 C and 24 at night. Brazil is rich in contrast, we love it all. Keep sending us good vibe, we can feel it friends. Love you.


Stopniowo zmniejszamy zgiełk dużych miast .W Porta Negra przez couchsurfing znależliśmy cudowną rodzinę a w Fortalezie  parę serdecznych chłopaków Andreasa i Sergio, którzy oferowali nam do dyspozycji
kawalerkę przy Uniwersytecie.Mieliśmy okazję spróbować Tapioki(placki z mąki z Manioku)przepyszne soki i sorbety z Acaji i w końcu typowo wegetariańskie jedzonko w restauracji Indyjskiej ,niestety większość kuchni brazylijskiej opiera się na mięsku!Odwiedziliśmy dwa Parki jeden w Pipie(przyznam ,że bardziej plac zabaw dla dzieci jednak widzieliśmy żółwie a spacerując na plaży obok delfiny pływające na wyciągnięcie ręki )drugi w Ubajara(  stan wody był bardzo niski więc wodospady sączyły się po kamieniach a gniazda nietoperzy ograniczyły zwiedzanie jaskini)gdzie prawdziwą przygodą okazał się hostel w którym się zatrzymaliśmy , jedząc śniadania razem z małpkami otoczeni bananowcami i drzewami mango .Jak z mapą skarbów odkrywaliśmy opisane przez właściciela miejsca mocy...żródełko z wodą i punkt medytacji (pobótka o 4 rano i pierwsza w życiu Elfika  wspinaczka z metalowymi drabinkami w ścianie).W końcu dzikość i przestrzenie!Teraz siedzę przed hostelem w Belem ...hałas ale to już przedostatnie miasto , jutro wyruszamy w trzydniową podróż  statkiem do Santarem .Nasi przyjaciele z Terra Amor( miejsce docelowe) już na nas czekają razem z błogą "ciszą"dzikich miejsc Amazonii.Tropikalny  uścisk w kolorach pasteli dla was wszystkich kochani!




No comments:

Post a Comment