Według przewodnika mieliśmy zjawić się w porcie 8 godzin przd czasem ,pojechaliśmy dwie godziny póżniej a statek miał godzinę spóżnienia więc cały dzień praktycznie spędziliśmy w hali poczekalni.Dół naszego okrętu gdzie standardowo znajdują się miejsca nieklimatyzowane na hamaki załadowany był cebulą i piwem więc nas ścisneli na pierwszy6m piętrze (przestrzeni o połowę mniejszej).Sieć kolorowych materiałów i sznurków w akompaniamencie cudownych ludzi a pośrodku egzotyczny Lefteris nasza gwiazdka z ,którą większość pasażerów chciała mieć zdjęcie!Nie mierzymy czasu jedyna godzina którą znamy to między 7 a 8 darmowe śniadanie (maślana bułeczka , ciepłe mleko i kawa ..wszystko oczy6wiście słodkie plus słone masło)spóżnialscy muszą zapłacić 5 reas.Okoliczni wykorzystują każdą okazję do zarobku więc podczas gdy statek płyną cumowali do nas by sprzedać domowej roboty sery,krewetki. Małe dzieci po 5/6 lat proszące o pieniądze lub słodycze a gdy dopływaliśmy do portów całe tłumy z owocami,pieczywem i lodami przechadzały się pomiędzy gąszczem hamaków.Górny pokład zajmowały kabiny dwu osobowe i bar gdzie przechadzaliśmy się by podziwiać zachody słońca nad bujnymi lasami i....delfiny.Santarem bez wyrazu aczkolwiek wydaje się spokojnym miasteczkiem bez zakratowanych mieszkań będących standatrem dużych miast.Małe zakupy na okolicznym ryneczku i taksówka do Alter de chao.Zachwyt nadtym miejscem nie ma granic...białe piaszczyste plaże ,palmy,centrum to kościółek pośrodku placu atelier dla muzyków a w koło na pierwszym planie rękodzieła a za nimi okoliczne panie serwujące domowe posiłki i wypieki wszystko w przyjaznej atmosferze zalanej muzyką na przykład w wykonaniu Morisa(naszego przyjaciela z Terra Amor
gdze stacjonujemy).
English version soon
200 hamaks 200 hanaków |
Maurice hammer |
No comments:
Post a Comment