Sunday, August 18, 2013

Gorskie kontemplacje



Witajcie kochani,minęło sporo czasu od ostatniego postu.Trzy tygodnie z rzędu schodziłam z góry do wioski , w ciągu tygodnia na lekcje ceramiki zostawiając Elfika z tatą i resztą wesołej gromadki. Bardzo ciekawe doświadczenie, samotny spacer po górach, poznałam ciekawych ludzi w wiosce i rozszerzyłam swoją wiedzę w pracy z gliną . Jednak wszystkie znaki wskazywały na to, iż jeszcze nie czas na kontynuację tej pasji. Lefteri nie był usatysfakcjonowany z koziego mleczka i zdecydowanie jemu i ogrodowi chcę poświęcić teraz moją uwagę.
   Moim guru jest Góra na której żyjemy , przeważnie utrzymuje się gromadka około dziesięciu ludzi i dwie gitary grają od rana i jest przecudownie. Pewnego dnia ktoś się pochorował i zrzuciliśmy to na zmęczenie potem następna osoba i  ja. Virus nie ominął nikoga jak to zawsze jest w rodzinie .Miałam najgorszą noc w moim życiu, wzdęty brzuch i odbijało mi się niezdrowo, ból głowy i mięśni a do tego Elf czuł niepokoj  i wisiał całą noc na cycu. W dzień czułam się jak po ciężkiej biesiadzie włączając  bijatykę. Ale nie to jest tak ważne lecz następna noc także nieprzespana lecz nie z powodu cierpienia a z powodu radości, wdzięczności za to miejsce, za ludzi, których spotykam na mojej drodze. Strumienie  gorącej  energi  prosto z mego serca ulatywały daleko ..daleko do wielu z was moi aniołowie, którzy teraz czytacie  tego posta. Dziękuję zalekcje. Kocham Was.
 Od jakiegoś czasu moją lektórą jest "Tunel i światło" Elisabeth Kubler-Ross, gorąco polecam, zmieniła onamoje podejście do tabu jakim jest śmierć czyli część naszej podróży na tej planecie.
Na farmie pracujemyteraz nad nową ścieżką, dla koni i osiołka od  Yva do seed kampu, następny na liście jest foliak w krztałcie piramidy i nowe pomieszczenie do którego chcemy przenieść bibliotekę i instrumenty , miejsce na medytację  i masaże w porze deszczowej i nie tylko. Na razie kuchnia to nasze wspólne miejsce gdzie oprócz gotowania i jedzenia  spędzamy czas z książkami , gramy i śpiewamy, czasem oglądamy wspólnie filmy,  a Elf śmiga gdzieś pomiędzy . Większa płaska  przestrzeń  z zadaszeniem  to istotny element rozbudowy tego miejsca . Tomek przedłużył stół a Ja z Ralfem wymienialiśmy powoli materiał ,który zakrywa od wewnątrz blaszany dach. Robi się coraz przytulniej. Część z nas próbuje znależć sponsorów na nasze projekty,wy również możecie nas wspomóc rozpowszechniając naszą stronkę na Facebooku, .     sacredsuenos@wordpress.com             
Miałam tą  niesamowitą okazję jazdy konno w dół do Vilcabamba, gdzie momentami konie pędziły tak szybko zboczem góry ,że z trudem utrzymywałam się w siodle. Przemieszczanie się i podziwianie widoków w tym samym czasie to niebywały luksus  i do tego balans z piękną energią zwierzęcia gdzie musiałam odnależć wewnątrz siebie pewność  do wydawania poleceń. Kolejna cudowna lekcja! Kolejny cudny dzień  niestety bez Ralfa , który postanowił wrócić  do Holandii więc na razie nasze drogi  się rozeszły ale wiem ,że pewnego dnia znów się połączą.Tęsknimy już a równocześnie cieszymy z nowego rozdziału  życia naszej  czwórki!Ściskacze!!