Tuesday, August 28, 2018

Pożywienie...Karmienie...Karma...?

  



                                           

      Jeśli chodzi  o jedzenie to jest to dla mnie wielka przygoda ..ocean odkryć ...nie raz  pochłonęły mnie fale wlasnych pomysłów  i tych które jak przytulina na łące przylgnęły do moich doswiadczeń w przeszłości. Droga odkrywania gdzie Ja jestem w połączeniu z  pożywieniem  jest dość zawiła i trwa , każdego dnia odkrywam nowe odsłony" Karmienia''.

  Czuję jak mocno  na mojej Ścieżce Życia doświadczam tej tak istotnej części naszego Istnienia.

                        Nie kojarzę bym kiedykolwiek była w stanie rozdrażnienia i złego samopoczucia z powodu pustego brzuszka...burczenie wewnątrz nie było w stanie zepsuć mi dnia jak to mają co niektóre Istotki . Często mnie zastanawiało jakie są tego przyczyny... teraz wiem iż każdy z nas ma w tym swoją ścieżkę.Mój najtrudniejszy okres to moment gdy miezkaliśmy w Ekwadorze , dla tych którzy nie wiedzą była to społeczność  (głównie woluntariusze wymieniający się co 2 -3 tygodnie)wysoko w Andach 2 godziny pieszo do drogi, 3 h. do najblizszej wioski. Leftheri nasz synek miał wtedy ponad roczek  i  akurat gdy zaczynaliśmy posiłki on synchronizował się z nami  i ciągał cyca. Wtedy to właśnie uruchomiło się we mnie mocno , że może mi nie wystarczyć ,nie potrafiłam na początku zakomunikować i poprosić o odłożenie mi porcji  więc na początku patrzyłam jak  jedzenie znika ze stołu z napięciem. Oh ...teraz jak o tym piszę brzmi to jak telenowela a jednak w tamtym momencie byłam bardzo poważna i czułam żal iż nikt o mnie nie pomyślał ..a Ja tam siedziałam  i nie  byłam w  stanie przekazać innym. Jednak  zaczęłam wówczas obserwować  siebie  i co się we mnie zadziewa wewnątrz , czy tak naprawdę chcę jeść  czy też to iż widzę jedenie ...jak inni jedzą.. a ja nie sprawia iż jest mi żle ?...pojawiły się zalążki zaciekawienia .           
   Po powrocie do Europy coraz to częściej  ktoś opowiadał mi o odżywianiu się praną czyli Życiodajną siłą czerpaną ze Słóńca. Poznałam też człowieka który odbył 40 dniową głodówkę w ramach leczenia licznych nowotworów  w ciele , opisując stan w  którym się znalazł  podczas niejedzenia jako opuszczanie ciała, tak jakby jego ciało znikałó..stając się coraz lżejsze...ulatywało. Na ziemie sprowadziło go uleczenie i odkrycie , że chce jeść bo lubi doświadczać smaków nie dlatego iż musi jeść. Inna piękna Istotka nie jedząć około 22 dni gotowała dla męża posiłki i oczywiście i tak  można ...jak wiele istot na Ziemi tyle sposobów na odżywianie . Im lepiej dbamy o swe ciało tym lepiej będzie służyło naszemu duchowi. Ja chylę czoła gdyż  rekord mojej głodówki do tej pory to   nie więcej niż 4 dni ..hihi... W tańcu odkryć w tym temacie  towarzyszyła  mi  przez moment Przyjaciólka z książką w ręku o łączeniu jedzenia i tak się zakręciłyśmy w tym iż pewnych rzeczy się ze sobą nie miesza , że nawet najlepsze kombinacje powodowały wzdęcia i niestrawności. Zgodnie doszłyśmy do tego iż przejmowanie  się tym co i jak mamy przygotować odebrało nam radość i frajdę z  Gotowania a to przecież jest najważniejsze co wkładamy jeśli chodzi o nasze podejście ..uczucia...najlepsze nawet składniki używane przez kogoś mieszającego w złości , zmęczeniu , niechęci staną się najważniejszą przyprawą tego dania co do tego to już nie mam żadnych wątpliwości.



























    I tak to na drodze mojego Doświadczania przyjęłam propozycję nie do odrzucenia Gotowania podczas spotkania w Świątyni Dzwięków "Naiona Nowej Ziemi " na Kaszubach. Mieliśmy gdyż nie byłam w tym sama ..z Aishą i Pawłem do wykarmienia 27 osób. Dwie Kobiety  miały czego tak właściwie nie mogą strawić  , zastanawiałam się jak to zsynchronizować  z resztą  i popłynęlo pięknie dzięki cudownej Ekipie , która potrafiła się wspierać . Nie jest to łatwe by pozostać w miejscu gdzie karmi się swego ducha i z tej przyjemności bawić się na tyle by wykarmić 20 parę innych Istnień podczas intensywnej "Pracy".  Gotowanie w takiej przestrzeni jaką jest Świątynia Dżwięków to zaszczyt ...doświadczanie instrumentów..przewodników po krainie dżwięków jakimi są Joasia i Huzy ...to melodie Serca. Przestrzeń ta nie zawiera drzwi oprócz wejściowych , łazieniek i gospodarczych komnat więc kuchnia jest integralną częścia Ja widziałam i słyszałam  grupę podczas  kolejnych zajęć a oni mnie. Dlatego  to gotowanie uczyoło  mnie uważności  ,  spokoju  i zaufania Sobie i temu co się wydarza dookoła  będąc integralną częścią mimo iż momentami  zapominałam się ...zatracając się w " czasoprzestrzeni "...zdążyć na czas ...półtoragodzinne opóżnienie , pytania o czas , nas zbywających wymyślonymi minutami wygłodniałe duszyczki zależne od nas ..jakże interesujące wyzwanie. Ja tymczasem Karmiłam swego ducha wirując w tańcu   na ziemi i w wodzie ...skacząc z pomostu ....do wody jeziora i wody we mnie przypominając Sobie o czym jest moje istnienie, o dzieleniu o połączeniu  o wymianie ....karmiłam...i Karmiliśmy Siebie Nawzajem w Doborowym Towarzystwie na tyle różnych sposobów...Będąc...wdzięczność wielka za Was Towarzysze Podróży!!!
(zdjęcie ze Świątyni ..kuchnia)














Jak Karmię Swoją Duszę...?





Wyrażaniem Siebie.........




SŁOŃCEM



                                      Podziwiając inne Istoty




                                            Doświadczając drugiej Istoty....Miłości



                                Doświadczając bycia Mamą....bezwarunkowej miłości





                                                          Zabawą


           





                                                        Obserwując to co mnie otacza












                       
 


 Doświadczając bycia Kobietą.......w połączeniu z innymi Siostrami.....







                                                      Wspóltworzeniem




                                       

                                 Muzyką i Tańcem





                                                   Widząc jak raduje się Dusza Innych Istot





                                                         
                                                        Kolorami






                                                     Śmiechem ....Istoty która wzrasta ze mną


Wodą  ..płynnością



                                                     Przestrzenią...........................................................................................................................................................................................och jest tego!!!!



 A teraz Drogie Kochane Mamy...Siostry....Istoty .. Wisieńka na Torcie ...... Opowieść , którą dzieliłam się już z niektórymi z Was osobiście i nadszedł czas by poszerzyć grono. Nie jest może to wielkie odkrycie jednakże czyję jego moc i jak wiele może zmienić więc się dzielę . Zacznę od historii, która tchnęla we mnie nowe spojrzenie na karmienie. Również na to jak wielka odpowiedzialność jest w rękach Kobiety a Mężczyzny by Ją w tym czasie wspierał!!

     Pochmurny dzień zimowy na La Palmie, wraz z kilkoma innymi kobietkami pojechałyśmy do wioseczki obok na Gajofę( raz w tygodniu spotykamy się w innym domu by według potrzeb właściciela w większym gronie zrobić coś co potrzebuje dana przestrzeń, każdy przybywa z własnym jedzonkiem by po pracy siąść do wspólnego stołu i skosztować  smaków każdej rodziny , czasami muzykujemy lub po prostu gawędzimy).Po spotkaniu trochę zmęczeni wsiedliśmy do samochodu..wśród nas jedna z cudnych Maminek  z 5 miesięczną córeczką . Na polnej drodze samochód podskoczył i maleństwo obudziło ię wystraszone krzycząc przerażliwie. Mama je przytuliła do piersi tuląc i wyrażając zrozumenie jej strachu. W momencie gdy dziewczynka chciała złapać za pierś kobieta ułożyła szlochające dziecko na kolanach naprzeciw patrząc w jej oczka, rozmawiając potem  nucąc pieśń. Trwało to chwilę, łzy dziecka nie są lekkie do strawienia. Gdy się uspokoiła Mama ją przytuliła..po chwili  dziewczynka sięgnęła po wzgórza mlekiem płynące i zaspokoiła swój głód...Głód Ciała ...nie głód Emocji.

     To skierowało moją uwagę by obserwować inne Mamy i niezależnie od kultur, które  byłam w stanie zobaczyć ,przypomnieć sobie z podróży włącznie ze Sobą Samą my Kobiety nauczyłyśmy się iż Perś nasza jest lekiem na wszelkie zło. Ciepły nektar naszego ciała pomagał zawsze ...same zachęcamy  , żeby uspać dziecko, uspokoić , ukoić ból ...i wiele wiele innych EMOCJI. Dla mnie stało się jasne w tym momencie jak bardzo pokręcone mamy relacje z jedzeniem wlaśnie z tego Okresu. Nikt mi tego nie przekazał ...tak jak i kobietom przedemną . Cudowne Matki ....Siostry ...więcej uważności z karmieniem...Karmcie swe maleństwa nie ich emocje lub własne potrzeby .Jest to bardziej wymagające  jednak niech zostanie w nas pamięć na ile przecudownych sposobów możemy Karmić Siebie i Innych ! Z Radością i Lekkością Miłości..Wszystkim Istotom na tej planecie i wszechświecie!!!..INLAKESH