Polska, ten niesamowity kraj zrobił na mnie niesamowite wrażenie jednak zima depcze nam po piętach.Pogoń za słońcem to próby przemierzenia w szybkim tempie zimowych przesrzeni.Po zwiedzeniu Frajburga w Niemczech na parkingu przy autostradzie mielismy okazje spotkać się z moim bratem Zbyszkiem , który akurat był w drodze ze Słowacji (gdzie obecnie mieszka jego żona Zuzanna z córeczką Emmą) do Holandii(gdzie jeszcze pracuje).Następnym przystankiem na mapie Francja..CHambery tu odwiedziliśmy naszego przyjaciela Kamila i jego piękną towarzyszkę Marion.Oni wskazali nam drogę do gorących zródeł ,magiczne miejsce do którego ścieżka prowadziła przez tory pod wysokim napięciem - muszę przyznać iż dawno nie miałam okazji doświadczyć takiego wzrostu adrenaliny w moim ciele. Przemierzając góry pokryte gajami oliwnymi, cytrusami, karobem i wybrzerzami zarośniętymi willami,luksusowymi osiedlami i polami kempingowymi docieramy do Sun Seed.To Pustynny projekt a właściwie oaza na bezdrożach a to za sprawą sieci wodnych korytaży sprzed setek lat ciągnących sie kilometrami i nawadniając ogrody.tutaj zostajemy poinformowani o wplywie rozpowszechniających sie plantacji oliwek na zasoby wody .Przy kazdej okazji na wi-fi poszukujemy nowych nowych wskazowek i od miejsca do miejsca docieramy do Orgivy. Jest to istny Rzym dla niezaleznych ,alternatywnych zgrupowan.Energia tego miejsca jest kosmiczna,wokol roi sie od mniejszych i wiekszych „wioseczek” Beneficio jest jedną z najwiekszych i najstarszych i tu zaczynamy naszą przygode.Nie udalo nam sie dotrzec do buddyjskiej swiątyni ale uczestniczylismy w wieczornych mantrach u Sufich,odwiedzilismy szkole Woldorf i doswiadczylismy zasad jej dzialania ,”Cigarones” i polozne upodnóza gor budujace dom z kamiennym basenem do odbierania porodow w wodzie.Zorganizowalismy kilka ceremoni,jeden z jej uczestnikow w zamian zaoferowal sie pomoc nam z autem. Czekajac na naprawe „zolwika” w” el Morion”(jednym z okolicznych zgropown)zaopatrujemy sie w Orgivi w zdrowa zywnosc na markcie i w organicznych sklepikach w „Barace”restauracji w marokanskim stylu podlaczamy sie do sieci (nie tylko intrnetowej ale i spolecznej) ,niektorzy z nas biorą udzial w Sad Sang odbywajacych sie prawie codziennie z roznymi przewodnikami duchowymi . Leftheri ma tu cale grono wspoltowarzyszy do zabawy ,wieczor przed przesileniem dzieci robia lampiony i gdy slonce chowa sie za horyzontem spacerujemy spiewajac odwiedzajac jurty w okolicy ,robimy ognisko i zajadamy sie ciastami przygotowanymi przez mamusie z daktylami i figami zamiast cukru.Obserwujac czuje prawdziwie rodzinna ciepla atmosfere mimo iz my wyjezdzamy nastepnego dnia a dwie inne rodziny za jakies dwa tygodnie do Maroka.Krajobraz jest tu uslany kamperami i karawanami ,czesc z nich to tymczasowi czlonkowie zgrupowan a reszta zapuscila tu korzenie zmieniajac swoje wechikuly w sypialnie,szafy,skladziki,warsztaty pracy.Dla mnie widok wrakow to mroczny wizerunek.Poznalam wielu cudnych ludzi ,tych ktorzy sie tu odnalezli po dlugich wedrowkach i tych ktorzy dalej sa w drodze a to miejsce laczy dodaje inspiracji. Dosyc tu gesto a ceny ziemi z uwagi na liczebnosc obcokrajowcow dosc wygorowane. Dlatego cos w naz podpowiada by ruszyc dalej. Ciekawi nas też La Palma na wyspach kanaryjskich i...co wy na stworzenie "Rodzinnego kregu” na wyspie urodzajnej w banany,mango,papaje,daktyle i to wciaz w Europie? Bedac swiadomym swego ciala i potrzeb to ludzie sa najwazniejsi a nie miejsce ale... .
„Woda Moim Cialem
Ziemia Moja Krwia
Powietrze Mym Oddechem
Ogien Sila Ma”
Owy Ogien coraz mocniej plonie w moim sercu
Plomien ufnosci do zycia,kreatywnego dzialania,laczenia w harmonijna calosc tych swiatelek po drodze ,drogowskazow niczym puzle rozsypanych po wszechswiecie mego Istnienia i tworzy sie Jednosc,ognista Kula.Lekcje bezwarunkowej Milosci.Kocham moje zycie,mam chwile zwatpienia gdy uciekam od Tu i Teraz.Doswiadczam Bycia w Pelni Kobieta,Siostra,Matka,Zona,Jestem Dusza,ktora dzieki tym doswiadczeniom Rozkwita.
Kazdy dzien jest wyzwaniem nie ma sie gdzie schowac na tak malej przestrzeni wiec kazdy z nas doswiadcza tego iz predzej czy pozniej musi skonfrontowac to co go trawi inaczej strawi go wlasny zoladek.Wiem , ze to dziwnie zabrzmi ale moge smialo porownac nasza podroz do Vipasany....(gdzie przez 10 dni codziennie medytujesz w milczeniu )jak Guma przyznal jeden nasz dzien to jak miesiac zycia w miescie tyle lekcji i nie jest to zawsze lekkie to okrywanie Siebie.Im blizej tego prawdziwego Wnetrza tym blizej Miejsca, ktorego Poszukujemy.
Milosci Kochani
.Radosnych Narodzin Waszych Wewnetrznych Przestrzeni!!!
do zobaczenia
ReplyDeleteJesteście wspaniali. Nie wiem czy dałabym radę, ale mocno cenie ludzi nietuzinkowych.
ReplyDeleteTrzymajcie się ciepło.
Witajcie,
ReplyDeleteTrafiłam na Wasz blog po przeczytaniu artykułu w Wysokich Obcasach i jestem absolutnie oczarowana tym, co robicie.
Sama mieszkam w eco-wiosce w południowej Francji i pracuję w alternatywnej szkole.
Czy można się z Wami jakoś skontaktować?
Napiszcie proszę na maila j.m.m.wilk@gmail.com
Pozdrowienia,
Justyna
Ja również trafiłam tutaj po przeczytania artykuły, moglabym się jakoś z Wami skontaktować, najlepiej meilowo?
ReplyDeleteWeronika
Chciałabym dowiedziec się więcej o życiu w eko-wiosce oraz poważnie rozważam wizytę, jęsli to możliwe :)
DeletePozdrawiam z NYC,
Weronika
Kochani, chciałabym sie z wami skontaktować. Również rozważam wyprowadzkę do Ameryki południowej i potrzebuję rozmowy z kimś kto to zrobił.
ReplyDeleteJak można was złapać?
Magdalena Kaczmarek
mandarynka1987@tlen.pl