Dzis przyśnił mi się sen w którym w błogiej otoczce przechadzających się po lące mieszkańców naszej wioseczki a byla ona porośnięta kolorowmi kwiatami i bujną soczystą trawą obserwowałam śmierć dziecka naszych przyjaciół. Krzyk, ból, akceptacja to odczucia jakie odnotowałam. Kilka godzin po przebudzeniu przyszły inspiracje by Podzielić się z Wami jednym z ważnych rozdziałów mojego życia jakim była śmierć Juriana.
Tą cudną i zagadkową Duszyczkę poznaliśmy jakieś 6 lat temu i od tamtego czasu krążył niczym satelita namierzając nas czasami w różnych zakątkach świata. Kilka miesięcy temu odwiedził nas również na La Palmie, przed przyjazdem zrezygnował z pracy, mieszkania poszukiwał inspiracji na dalszą drogę życia.Okazało się iż jego ścieżka wiedzie dalej niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać.
Nastał kolejny słoneczny dzień a wieczorem Jurian spytał o drogę do pobliskich jaskiń znajdujących się na zboczu wąwozu by podziwiać z tamtąd zachód słońca nad oceanem. Nie wrócił na noc, nieraz spaliśmy w tym miejscu więc pomyśleliśmy iż on również wpadł na ten pomysł. Następnego dnia po długich poszukiwaniach znależliśmy jego ciało w dole wąwozu. Przeznaczenie Juriego poruszyło wiele ukrytych lęków,bólów, strachów ukazując wielką niegotowośc na to doświadczenie jakim jest śmierć jej oddech przed którym odwracamy głowy dopuki nie stanie przed nami. Nasze ciała nie są nieśmiertelne. Moja lekcja przechodziła przez wiele stopni od wewnętrznego rozdarcia, pytania Dlaczego kręcącego się w głowie niczym wskazówki zegara po akceptację. Poczułam się żywa jak nigdy przedtem, doceniając życie mocniej jego króchliwość i subtelność.
Na tyle spotkań jakich doświadczyłam z Jurianem to było nadwyraz intensywne. Rozumiałam co mówi(nie zawsze jego przesłania były dla mnie czytelne...zdarzało mu się błądzić w głowie), pamiętam każdy najmniejszy detal, gest. Podzielił się spokojem, ufnością wewnątrz i trzeżwością patrzenia na rzeczywistość również tym by skupić się na tym gdzie podążamy by inne rzeczy nas nie odciągały od celu. Czy ty wiedziałeś gdzie podążasz przyjacielu?
Każdy z nas dookoła przeżywał swój wewnętrzny dramat. W pewnym momencie znalazłam się w przestrzeni pogrążającej się w rozpaczy Istoty, wiedziałam iż nie nad Jurim lecz nad własnym życiem. Ujrzałam jak kolejne osoby jedna po drugiej zawijają się do środka niczym zarodki paproci i podłączają pod tą energię.Wówczas przyszła do mnie mądrość jednego z moich przyjaciół i z miłością i szacunkiem do procesów innych z radosnym sercem wiedziałam iż nie chcę tam wchodzić, to nie moje i wyruszyłam na spacer. Dotarłam do krzewu dzikiej róży owocującej w tym czasie i posiliłam się. Nie czułam smutku a radość, czułam Juriana, którego nie było ciałem był wszystkim dokoła. Widziałam rozpacz utraty syna, brata, przyjaciela z którym związanych jest tyle historii kazdego z osobna, z Współistnienia i Wspoltworzenia. Ojciec i Siostry Juriego przyjechali by się spotkać z miejscem gdzie odszedł , miejscem gdzie spędził ostatnie dni swojego życia i ludzmi którzy dzielili ten czas. Widziałam i i słyszałam od nich jak wiele spokoju to dla nich przyniosło. Odnależliśmy coś fascynującego w naszych wspólnych opowieściach. W wieczór dnia gdy znależliśmy Juriego wracałam z Leftherim z miejsca gdzie straż pożarna , pogotowie i cały tłum zgromadzonych oczekiwał na wyciągnięcie ciała z kanionu. Łzy popłynęły mi po policzkach i trudno mi było odpowiedać na pytania mojego syna o reflektory, sprzęt i inne techniczne detale które go fascynowały. Wówczas Leftheri powiedział mi "Mamo nie smuć się Juri powiedział mi iż jeśli ktokolwiek chce go zobaczyć to jest w kuli w moich rękach teraz...zobacz...śmieszy się".I widziałam go .Kilka dni póżniej gdy samolot z rodziną naszego przyjaciela zbliżał się do lądowania na wyspie, obserwowała przez okno przemieszczającą się kulę zmieniającą kolory.
· Dziękuję Juri za to co wniosłeś do mojego życia, za pytania, za terażniejszość nie odkładać nic na lepszy moment, żadne pitu ...pitu....!!!Obserwuję siebie jak się wacham ...odbieram sobie moc tworzenia.Tu moje pytanie Dlaczego...bzdura...działaj.Przecież Żyjesz..możesz Wszystko!!
" Jestem jak nigdy przedtem tak bardzo, że mnie nie ma "
Ps. Kocham pisanie...czuję jak wyrażam siebie w ten sposób ....zaniedbywałam się więc ...teraz czuję jak wracam do DOMU. Kocham Was !!Marietta
Jurian |