Dotarliśmy na
naszą wyspę!To tak niesamowite uczucie jechać żółwikiem po tych krętych
drogach.W Los Lomitos rodzina się powiększyła ,wszystko wygląda zupełnie inaczej.Po drodze na górę
odwiedzamy Mazi i Ralfa którzy pomagają zorganizować ogródek nowym znajomym .Po tygodniu zjawiają się u nas i są
tutaj po dziś dzień.Magalii Rene wpadli na pomysł Gajofy...?(raz w tygodniu
spotykamy sie w innym domu i razem pracujemy nad projektem domownikow, przygotowujemy
jedzonko ze wspolnych spizarni ,dzieci zapoznaja sie ze soba i otoczemiem . Liczba ludzi na Gajofie sięga już czasami do
okola 25 osób plus dzieci gdyż kilka rodzin z okolicznych wioseczek dołącza,
się z entuzjazmem do wspólnych działań. Dosyć
cyklicznie spotykamy się by porozmawiać o komunikowaniu się z dziećmi
(porozumienie bez przemocy,wychowanie bez kar i nagród, książki w języku
hiszpańskim krążą dookoła), oczywiście coraz odkrywamy iż to my a nie dzieci
mamy trudności z tym związane...hhihihii ..one są tylko przejrzystymi lustrami
dla nas czyli "dorosłych"!! W pełni Księżyca spotykamy się by
uzupełnić nasz kalendarz , czyli wspólne działania,wyprawy by póżniej zjeść
razem kolacyjkę ,pośpiewać i pograć ku czci Babci Księżyc.
Niedługo po naszym przyjeżdzie na wyspę w okolicy odbył się festyn .Na piaszczystej drodze szła
karawana (pierwszy wóz zaprzęgnięty w bawoły jak to było kiedyś a następne małe
traktorki)z udekorowanymi kwiatami wozami z których odświętnie ubrani wyspiarze
serwowali wina i tradycyjne potrawy. Za każdym z takich pojazdów orkiestra i
więcej ludzików roznoszących łakocie w koszykach i trunki wśród tłumu
rozweselonych twarzy.Podążaliśmy do końca gdzie znajdowała się scena z muzyką
bardziej w stylu Disco a wokół więcej straganów z darmowym jedzonkiem i winem .
Przez długi okres na ustach każdego z nas krążył temat wody. Próbowaliśmy
znależć rozwiązanie by doprowadzić żródlaną wodę do naszej osady.Po długich
zmaganiach udało się !!!Zrobbiliśmy akcję mycia i malowania wapnem naszego
zbiornika, przy okazji szkolenie ze
zjazdu na linie.
Benjamin i Elena zdecydowali się przeznaczyć swoje auta do użytku całej
wioseczki Los Lomitos więc od tamtej
pory jeżdzimy wspólnie na zakupy,wyprawy na plażę,zbieranie owocków i inne wyprawy.
A dzieje się dużo,czasem aż trudno się zdecydować .Ostatnią pełnię księżyca
spędziliśmy w Tijarafe w domu Marka na
Jam session gdzie w pewnym momencie z 15 muzyków w tym 10 bębniarzy obdarowywało nas cudownymi
dzwiękami,oczywiście moje nogi nie potrafiły się zatrzymać.
Wyspa sama w sobie przynosi wiele lekcji,wiatr który na początku
doprowadzał mnie do szału poprostu wymiata zakurzone zakątki mojej duszy.Ralf i
Mazi poszukują w okolicy miejsca na swoją oazę ,mieszkają w namiocie obok i
razem kreujemy to miejsce.Ogród rozkwita ,poznajemy nowych ludzi oferujących to
czego mają za dużo dzięki temu my potrzebujem mniej z zewnątrz.
Mazi przywiozła ze sobą książkę Inny Segal"Sekretny język twojego
ciała",jest to dla mnie odpowiedz na odczucia, które krążyły we mnie od
jakiegoś czasu odnośnie chorób.Opisuje ona dosyć dokładnie jak nasze
samopoczucie ,emocje wpływają na nasz stan fizyczny lub jak kto woli w jaki
sposób nasze ciało sygnalizuje nam nasz stan emocjonalny.Coś
niesamowitego,studiując przeszłość z tą książką przyszło tyle zrozumienia.W
moje ręce trafiła również "13 pierwotnych Matek Klanowych"Jamie Sams
o kobiecej energi z przekazów rdzennych mieszkańców Ameryki. Zainspirowała mnie
do spędzenia 3 dni i dwóch nocy odosobnienia w jaskini. Śniłam gdy było jasno a
w ciemnościach paliłam ognisko,śpiewałam,grałam,tworzyłam. Kolejne narzędzia na
drodze do odkrywania Siebie wewnątrz i
we Wszechświecie.Lefteri pokazuje
mocno jak wlącza mi się kontrola. Chcecie wiedzieć jak działa nasz
związek taki przykład:Od jakiegoś czasu Lefteri wyładowuje swoje frustracje
rzucając rzeczami,czasami również w nas,więc próbujemy mu tłumaczyć i pokazać różne techniki razem z
Tomkiem i Mazi(takie jak krzyk,tuptanie,boksowanie w poduszkę itp.itd)Pewnego
dnia przyszło do mnie jak to robią w jednym z plemion gdzies, .Mianowicie kopią
dziurę w ziemi wkładają do niej głowę i krzyczą więc zademonstrowałam Elfikowi
opowiedziałam jak niezdrowo jest także gromadzić w brzuszku .Po 15 minutach
poprosiłam Tomka by miał oko na naszą pociechę gdyż czuję iż muszę iść wykopać
sobie dziurę.Krzyk jaki się ze mnie wydobył
rozdzierał ziemię z dudnieniem,byłam zdziwiona jakie emocje wyszły z
dzwigania frustracji moich i moich rodziców.To powinien być jeden z przedmiotów
w szkole.Jakwyrażać swoje emocje,jak je ukierunkować.Poczułam jak ziemia
przyjęła to co uwolniłam i wyraziłam moją wdzięczność.
.Dziękuję za każdą lekcję od każdej istoty...apropo mamy kotka oczywiście
czarny.Patrzę i widzę codziennie Urodzaj .Kocham was !!!
"Kiedy uzdrawiamy siebie,inni zostają uzdrowieni.Kiedy karmimy swoje
marzenia,umożliwiamy,aby narodziły się marzenia ludzkości"
"Kiedy szanujemy swoje ciała,swoje zdrowie i swoje potrzeby
emocjonalne,robimy przestrzeń dla urzeczywistnienia się naszych marzeń.Kiedy
mówimy prawdę z naszych uzdrowionych serc,pozwalamy,aby bogactwo i obfitość
życia były stale obecne na naszej Planecie Matce"
"Życie i Równość po Wieczność"
We got to the Island, the adventure with the breaking car( ones in France second in Portugal). tought me a lesson, even few, one is I do not need to own a car, don not buy car in Poland and that Pajero means in spanish a wanker. So we left it on the side of the road in Portugal and went further on with old good turtle.
With a very sad heart I wrote to Yves in
Ecuador that we are not planning to come there any time soon, what my family needs now is what we found on
the Island of La Palma. There is finally many familieas with a similar vision
what is the world we want to create for our children. I was not aware it brings many new chalanges,
it was easier to keep Elfi on top of the mountain alone, but we did not choose
this life to have it easier, but to have as many as possible oportunities to
look on ourself from different perspective.
Energy on the Island is strong , it is basicly
a volcano in the middle of the ocean. This time we are not really trying to
call for more people, I think I have learned that the ones who really want will
find us.
We were lucky enough to find a piece of land with
an old house wchich for 40 years was forgotten, another good lesson for me, we
meet a lot of people searching to buy a land, to finally start , planting ,
living, growing, We do not wait, owner
alowed us to take care and i do not need a piece of paper to not be afraid that i want see a fruit
from the tree I plant , earth is here to
be taken care for and again I will try my best to work with all my heart.
Family is
growing and Ralph i Mazi are looking for a house for winter, canarian winter ;
). Yesterday I pikled some cucumbres (małosolne) we have also pumpkins, watermelons and salad everyday from a garden,
tomatoes and many more on the way. Rest you can see on the photos,working hard
busy like always love to you and all
beings Tomasz